'To jest chemia' - Nowa Era
Cześć Wszystkim!
Przypominam o snapie: biolchemiczka
Zachęcam do dodawania, pisania oraz oglądania. A już teraz przejdźmy do konkretów - czyli posta o książkach z chemii.
'To jest chemia' - zakres podstawowy.
Chyba nie ma ucznia, który korzystając z tej książki nie stwierdził, że jest ona KOMPLETNIE BEZ SENSU. Tak jak każdy w mojej klasie musiałam się męczyć z tym podręcznikiem przez rok i sama mogę przyznać śmiało, że TAK JEST BEZ SENSU, ale czy kompletnie?
Wspominałam w poprzednim poście odnośnie podstawy z biologii, że fakt iż jesteście na rozszerzeniu nie znaczy że możecie olać podstawę. To samo tyczy się chemii. Już tłumaczę dlaczego.
Na pierwszy rzut oka podręcznik to jeden wielki miszmasz. Niby przemycone jakieś powtórki z gimnazjum, nagle 'ciekawostka' która - nie okłamujmy się - nie jest ciekawa, a do tego proces usuwania brudu wraz z reakcjami jakie podczas niego występują i które oczywiście musicie wszystkie znać na pamięć :))
Sęk w tym, że nie sztuką jest wykuć cały podręcznik na pamięć, a wyłapać te najpotrzebniejsze informacje. I tutaj wiecie już czemu nie jest 'KOMPLETNIE bez sensu'.
Kochani, to wszystko prędzej czy później wróci, a wierzcie mi że na maturach uwielbiają zaskakiwać nas takimi z pozoru niepotrzebnymi bzdetami. Ja nie mówię że ktoś będzie kazał Wam opisać ze szczegółami proces mycia mydłem, ale nie zdziwiłabym się gdyby w zadaniu pojawiło się pytanie o napięcie powierzchniowe lub emulsje. Ostatnio, robiąc zadania z matur sprzed kilku lat natrafiałam na przykład na cechy odmian alotropowych węgla. Przydała się znajomość podstawy? Owszem.
A teraz sposób na to, żeby nie musieć kuć całej książki na pamięć -> NOTATKI.
Przed każdym sprawdzianem, brałam laptopa, ten nieszczęsny podręcznik i wypisywałam z niego tylko to co potrzebne, czyli same konkrety. Tym sposobem, nie musiałam czytać kolejno o etapach usuwania brudu, a po prostu wyłapałam najważniejsze reakcje tam występujące.
Jeśli chodzi o Karty Pracy o zakresie podstawowym, na szczęście nie dane mi było z nich korzystać. Nawet jeśli miałabym je użytkować, nie wydaje mi się żeby zadania w nich zawarte były jakoś szczególnie potrzebne mi do szczęścia. Możliwe, że są lepsze niż podręcznik...
'To jest chemia 1' - zakres rozszerzony.
Obiecałam sobie, że wypowiem się tutaj tylko o podręczniku, a nie o istocie rozszerzenia z chemii, bo nie chciałabym nikogo zrazić (Ci co mieli do czynienia z rozszerzeniem wiedzą pewnie o czym mówię ;p)
Powiem wprost - po tak beznadziejnej podstawie nie spodziewałam się, że podręcznik z rozszerzeniem będzie aż tak fajny. Wszystko zobrazowane, dokładnie wyjaśnione, mini repetytorium na końcu każdego działu i zadania po każdym dziale. Nie ukrywajmy, chemia nie należy do najłatwiejszych przedmiotów, ale posiadanie tego podręcznika na prawdę może ułatwić nam jej zrozumienie. Co prawda nadal mogłabym się trochę czepiać tekstu, który czasami niekoniecznie skupia się na konkretach, ale to już chyba taka przypadłość Nowej Ery. W dodatku program nauczania chemii rozszerzonej obejmuje tylko dwie części podręcznika (a nie 3, tak jak w przypadku biologii).
Najbardziej spodobały mi się Karty Pracy. Zadania mają typ maturalny, ponadto przy każdym z nich (a bynajmniej przy większości) znajduje się wskazówka na czym powinniśmy się skupić. To na prawdę pomaga jeśli chodzi o tok myślenia do danego zadania. Niestety musimy pamiętać, że na maturze tych wskazówek już nie będzie ;)
Uff...to już wszystko. Przedstawiłam Wam podręczniki z których korzystam w szkole. Co prawda mam już pomysł na kolejny post, ale jestem otwarta na Wasze propozycje.
Piszcie na snapie lub tutaj o czym chcielibyście przeczytać kolejny post.
Do zobaczenia!
Komentarze
Prześlij komentarz